Pudłaki

Data:

Studio Laika ekspresowo stało się jedną z najważniejszych wytwórni animacji na świecie. Naznaczona dziedzictwem swej pierwszej produkcji – „Gnijącej panny młodej” – porusza się w świecie gotyckiego horroru skrojonego pod dziecięcą widownię. Skutek? Trzy pierwsze filmy studia zdobyły nominacje do Oscara oraz wiele innych branżowych nagród i słusznie cieszą się dużą popularnością.

Laika konsekwentnie stawia na poklatkową animację, która ostała się właściwie wyłącznie w brytyjskim Studiu Aardman. Nie produkuje jednak absurdalnych komedii, ale przewrotne groteski, ostentacyjnie wynaturzone satyry. W najnowszym filmie wytwórni, „Pudłakach”, bohaterowie mają rozkosznie krzywe zęby, są szpetni, a zarazem komicznie przerysowani i na swój dziwaczny sposób sympatyczni.

 Box2

„Pudłaki” oswajają dziecięcą widownię z innością. Podczas gdy tryumfy święcą skąpane w kulturze Barbie produkcje typu „Kraina lodu”, Laika przedstawia świat w swej pokraczności znacznie bliższy rzeczywistości. W miasteczku Cheeseburg grasują dziwne stwory, na które poluje ambitny i przebiegły Archibald Snatcher. Trolle są nieładne i łatwo się ich przestraszyć, ale okazują się zupełnie nieszkodliwe. Archibalda to jednak nie obchodzi. Za oczyszczenie miasta z pudłaków ma obiecane miejsce w radzie miejskiej, a dostanie się do „elity” stanowi jego największe marzenie.

Jak to zwykle w takich sytuacjach się zdarza, pomiędzy zwaśnionymi stronami staje odważny chłopiec. Eggs jest człowiekiem, ale został wychowany przez pudłaki. Musi pokonać nie tylko Archibalda, ale też uprzedzenia mieszkańców Cheeseburga. Przy okazji obnaża głupotę snobistycznych mód, choleryczną naturę tłumu i oczywiście reprezentuje ulubiony motyw wszelkich animacji – pozory mylą, nieważny jest wygląd, ale to, co masz w środku

Fabuła, chociaż szaleńcza, przebiega więc dość przewidywalnie, ale to nie powinno przeszkadzać młodszemu widzowi. Starszy może się zachwycać olśniewającą warstwą wizualną. Cheeseburg stylizowany jest na dziewiętnastowieczne miasteczko z brukowanymi uliczkami i wąskimi domami. Bohaterowie zdają się mieć nałożony operowy makijaż. Twórcy filmu nawiązują do burleski i komedii dell’arte. Ogromne wrażenie robią epickie sekwencje akcji, wręcz karkołomne do wykonania w technice poklatkowej.

 Box3

Do tego dochodzi sympatyczny humor, który wprowadzają zarówno same prześmieszne pudłaki, jak i para sługusów Archibalda, snujących abstrakcyjne rozważania o naturze zła. W oryginalnej wersji językowej głosy podkładają im znani brytyjscy komicy – Nick Frost i reżyser „Mojej łodzi podwodnej” Richard Ayoade. W ogóle w obsadzie dominują brytyjskie głosy, które najpewniej podkreślają europejską pompatyczność Cheeseburga i jego mieszkańców. Dodają też element charakterystycznego wyczucia absurdu. Wodewilową piosenkę o pudłakach napisał członek grupy „Monty Pythona” Eric Idle.

„Pudłaki” zatopione są zresztą w postmodernistycznych odniesieniach. Oparte na ilustrowanej książeczce Alana Snowa „Here Be Monsters!”, w swej krytyce głupich dorosłych i zamiłowaniu do gotyckiego horroru w familijnej mieszance braci Grimm i Charlesa Dickensa, wywodzą się z podobnego nurtu co „Seria Niefortunnych Zdarzeń” Lemony’ego Snicketa. Po obejrzeniu „Pudłaków” nie mogę zresztą opędzić się od wrażenia, że artyści studia Laika powinni wziąć teraz na warsztat właśnie ten powieściowy cykl.

.youtube_sc iframe.yp{display:none;}The Adobe Flash Player is required for video playback.
Get the latest Flash Player or Watch this video on YouTube.

Zwiastun: